W rekonstrukcji często drobne elementy stanowią o smacznym podaniu "całości". Staram się, aby każda moja sylwetka uzupełniona była drobnymi akcesoriami, opartymi mocno na źródłach. Dzięki temu cała postać staje się żywsza, bardziej namacalna, co też przekłada się na większą immersję w świat przeszłości (no a w końcu o to w tym wszystkim chodzi). Takie elementy - ale oparte na konkretnych źródłach, wyselekcjonowane etc, a nie ersatze są tutaj clou. Oczywiście - cały mój trend accesorize, jest mocno problematyczny. Drobne fanty, których się prawie nie używa, nie widzi lub wręcz trzyma przez 90% czasu w sakiewce/torbie, kosztują, szczególnie, że z uwagi na swoją naturę często po prostu łatwo się gubią czy psują. Mimo wszystko jest to oczywiście koszt, który gotów jestem ponieść, chociażby po to, aby móc się tym bezczelnie tutaj chwalić.

Pierwszym przykładem niech będzie łyżka. Dotychczasowo posługiwałem się uniwersalnie łyżką z cepelii (sic!) która w sumie pasuje na każde datowanie i doskonale funkcjonuje jako wspominany wyżej ersatz - zamiennik. W zasadzie nie wiem jak daleko sięga historia łyżki, jako narzędzia do jedzenia, ale wydaje mi się, że stwierdzenie, że były używane "od zawsze" może być bliskie prawdy. Ich forma i kształt niewiele zmieniały się na przestrzeni dziejów, więc używanie generycznego zamiennika nie jest tutaj problemem. Jednakże, z drugiej strony, istnieje sporo znalezisk drewnianych łyżek z różnych stanowisk... dlatego też postanowiłem z tego skorzystać.
Zamówiona przeze mnie łyżka oparta jest na zabytku Nowogrodu. Datowana jest na II połowę XIII wieku. Ozdobiona jest prostym motywem plecionki, obramowanej prostym szlaczkiem z zygzakiem. Zabytek pokazany jest na rysunku po lewej stronie.
Rekonstrukcję zamówiłem u mojego ulubionego stolarza/rzeźbiarza - Roberta Wenty. Wykonana jest z drewna lipowego i jest odrobinę mniejsza niż oryginał (intencjonalnie). Dzięki temu wygodnie leży w dłoni i nadaje się do normalnego użytkowania. Łyżka została zabezpieczona cienką warstwą oleju lnianego (bo nietoksyczny i ładnie zmienia kolor), teraz tylko czekam, aż przestanie mieć ten posmak.
Gotowa łyżka prezentuje się następująco:
Kolejnym krokiem uszycie do niej skórzanego pokrowca (również znajdka z Nowogrodu, jeśli dobrze pamiętam), aby zawiesić ją na pasie. Nie jest to jednakże jedyna rzecz, jaka wisi na pasie mojego Kipczaka. Oprócz tego w ostatnim czasie zamówiłem jeszcze dwa drobne fanty.

Docelowo do zestawu dołączyć ma jeszcze kilka drobnych fantów, takich jak grzebień, mongolska czarka do picia czy również pajdza. No i oczywiście łuk w łubiach i kołczan ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz