poniedziałek, 3 lutego 2014

Postępy w pracy

W ramach przerw wpisaniu doktoratu miałem trochę czasu na zajęcie się kilkoma rzeczami. Po pierwsze podszyłem krawędzie cotte i wykończyłem dekolt. Wykończenie wyszło nadzwyczaj zacnie - proporcjonalnie do tego jak się z nim na mordowałem ;-). Krajka jest robiona na 12 tabliczkach z dosyć cienkiej wełny. Przyszyta jest, podobnie jak ta na rękawach wątkiem, z tą różnicą że tutaj lekko podwinąłem wykańczaną krawędź. Coraz bardziej mi się podoba taki sposób wykańczania brzegów, ale nie wyobrażam sobie robić tak na przykład dolnej krawędzi, mającej z 2 metry długości jak nie więcej ;-). 



Sprawiłem sobie też ostatnio nóż. Prosty wczesnośredniowieczny nóż. Postanowiłem wzbogacić trochę biedną pochwę noża w delikatne okucie wykonane z mosiądzu. Nie jest ono wzorowane na jakimkolwiek zabytku, jedynie na mojej skromnej wiedzy na temat zdobnictwa wczesnego średniowiecza.

W zasadzie to moje pierwsze podejście do tego typu zabaw (nie licząc zanitowania kilku ozdobnych odlewów do paska lub kaletki) więc oceniam że wyszło nie najgorzej. Dodam najpewniej jeszcze jakieś inne okucia do tej pochwy i pochwalę się całością.

 A doktorat... jakoś się pisze :-)

Robocza tunika - cotte, część I

Jedną z pierwszych rzeczy za które zabrałem się składając ubiór który mógłbym datować na XIII wiek jest prosta robocza tunika (cotte), która z założenia ma być ubiorem codziennym, przeznaczonym do praco obozowych i innych okazji nie wymagających prezencji ;-).

Postanowiłem nie zabierać się, póki co, do rekonstrukcji jakiejkolwiek konkretnej tuniki, a uszyć po prostu najprostszą tunikę typu I w/g Nockert, definiowaną jako:

"Ubranie składające się z jednej głównej części z której wykonany jest przód i tył, tj. bez szwów na ramionach. Kliny boczne wszyte od bioder w dół, przedni i tylny klin wszyty na tej samej wysokości po środku przedniej i tylnej części ubioru. Proste długie rękawy bez śladów sugerujących zaokrąglania lub podkroje, kończące się prosto. Kwadratowe kliny pod pachami"

Jako materiał do szycia wybrałem wełnę w kolorową kratkę w kolorach - głównie - bordowym i brązowym. Jest to typowy diagonal 2/1 o gęstości 13 nici/cm, czyli o parametrach bardzo dobrze mieszczących się w interesującym mnie okresie


Istnieje szereg zachowanych pasiastych i kraciastych tkanin średniowiecznych. Technologicznie nie było problemem tworzyć tego typu tkaniny, tym bardziej we wczesnym średniowieczu gdy, z tego co mi wiadomo, farbowano głównie runo lub przędzę, a nie gotowe tkaniny, jak czyniono to później. 

Zgodnie z podaną powyżej definicją skroiłem swoją tunikę, możliwie oszczędnie korzystając z zakupionego materiału. Tunika wyposażona będzie w cztery kliny, z czego jeden rozcięty (wynika to z wykroju i wygody) oraz w proste, dosyć dopasowane rękawy. Dekolt przyjmie kształt V, lecz o nim później. Długo zastanawiałem się nad rozcinaniem klinów przedniego i tylnego i postanowiłem pozostać przy podyktowanej materiałem opcji pozostawienia tylnej części nierozciętej. Za rozcięciami świadczą argumenty dotyczące jazdy konnej, część ikonografii oraz niektóre zachowane zabytki (np. tunika  Moselund). Z drugiej strony szyta przeze mnie tunika w żaden sposób nie jest przeznaczona do jazdy konnej, raczej do prac obozowych. W związku z tym skupiłem się na poszukiwaniach w zachowanej ikonografii przykładów tunik rozciętych tylko na przedzie. Wybrałem dwa przedstawienia:


Papież Leon IX przeprowadza egzorcyzm. 
Passionariusz(?), Weissenau XII w. (Aktualnie w Kolonii).
Pasterz. Biblia Maciejowskiego, ok 1250 roku.














Nie są to jedyne tego typu przedstawienia (np. w samej BM tunikę z jednym rozcięciem ma jeszcze Dawid zabijający Goliata). Stanowczo Czeęściej rozcięcie pojawia się z przodu, jeśli już pojawia się z tyłu to jest to wynik maniery rysowania, a nie tego gdzie się ono znajdowało na prawdę. Przywoływany tutaj Dawid zabijając Goliata ma rozcięcie na przedzie na dwóch przedstawieniach, które migruje na tył później. Zatem zostaje jedno na przedzie.

Tak wygląda tunika po przeszyciu szwów nośnych:




Szwy nośne zostały przeszyte szwem za igłą a następnie muszę obrzucić je na okrętkę. Wydaje mi się to najprostszym możliwym rozwiązaniem,której jednocześnie jest uzasadnione dostępnym materiałem archeologicznym (np. Haithabu/Hedeby). Dolna krawędź będzie dwukrotnie podwinięta i przyszyta wewnątrz (York). Natomiast krawędzie rękawów i dekoltu zostały wykończone krajką (Skjodelhamn, Evebo, Herjolfsnes, Londyn). Jest to dosyć proste i jednocześnie bardzo efektowne wykończenie (nawet jak ktoś nie potrafi posługiwać się tabliczkami tak jak ja):



Jako że  niespecjalnie umiem posługiwać się tabliczkami do krajek postanowiłem nie robić w tym miejscu żadnych fantazyjnych wzorów, jedynie zwykłe paseczki, podobnie jak w krajkach z Skjodelhamn (chyba najlepiej zadokumentowany zabytek tego typu). Użyłem zaledwie czterech tabliczek, nawleczonych ZSZS - dwie na czerwono, dwie na brązowo. Nie wiem czemu ale krajeczka utworzyła swoisty ściągacz wokół rękawa - być może za ciasno ją dobijałem podczas tkania. Nie powiem aby ten efekt mi się nie podobał, mam nadzieję że drugi rękaw wyjdzie tak samo ;-). Z kolei przy dekolcie chciałbym aby jednak tak nie było i aby krajka ułożyła się płasko, razem z materiałem... może się uda. Przy dekolcie prawdopodobnie dodam więcej tabliczek,

Do zrobienia zostało jeszcze sporo - wykończenie szwów nośnych, podszycie dolnej krawędzi oraz krajki na drugi rękaw i na dekolt. W zasadzie powinno to się udać przez kilka najbliższych dni, jak wszystko się powiedzie. W międzyczasie skroiłem i uszyłem sobie nogawice - wyszły jak wyszły, a w dodatku wykrój jest nie najlepszy (bo późniejszy niż XIII wieczny), więc pewnie sprawiać będę sobie kolejne. Tak czy inaczej niedługo pochwalę się bardziej kompletnym zdjęciem.