niedziela, 23 października 2016

Nóż z Londynu

Mówią, że można zamówić coś zrobionego dobrze, szybko i tanio tylko pod warunkiem, że wybierze się dwie z tych trzech rzeczy. Rynek rzemieślniczy w rekonstrukcji historycznej, jest doskonałym przykładem, że to stwierdzenie jest prawdziwe (czasami nawet można wybrać tylko jedną z tych rzeczy, ale nie o tym tutaj będzie). Jakkolwiek wszystko do rekonstrukcji staram się wykonywać sam (w sumie uważam, że to ważny element tego hobby) to nie każdy element jestem w stanie wykonać sam, z różnych przyczyn: nie umiem, nie mam możliwości technologicznych lub po prostu zupełnie, skrajnie mi się nie chce (to ostatnie szczególnie w przypadku tkania i naalu). Jako że nie umiem kuć (na żadnym poziomie w sumie) postanowiłem zamówić porządny nóż datowany na XIV/XV wiek, który mógłbym używać z powodzeniem. Do realizacji zamówienia wybrałem kowala Adama Gutowskiego. Post można uznać trochę za sponsorowany ;).

Zacznijmy od samego zamówienia. Na warsztat wzięty został zabytek z Londynu (nr 139) datowany na późny XIV wiek. Nóż o całkowitej długości 216 mm, 112 mm ostrza. Rękojeść wykonana z okładzinami drewna i z okuciami z brązu (skuwka i kapturek). Okładziny rękojeści nitowane litymi, brązowymi nitami do trzonu.


Technologicznie zdecydowałem się na nóż zgrzewany - ostrze wykonane z twardej stali węglowej, otrzymanej technikami współczesnymi, a pozostała część głowni i trzon wykonana z stali dymarkowej, otrzymanej technikami historycznymi. Tego rodzaju konstrukcja była popularna w zasadzie w całym okresie średniowiecza, więc nie ma z tym problemu (nie mam informacji odnośnie konstrukcji tego akurat noża).

 


Nóż wygląda bardzo przyzwoicie, dobrze trzyma się w dłoni. Spaw przeprowadzony jest dobrze, ponieważ nigdzie nie widać rozwarstwień pomiędzy zgrzewanymi warstwami. Technologicznie bardzo na plus. Miło jest spojrzeć na rzemieślnika, który gdy widziałem po raz pierwszy jego wyroby w zasadzie kuł śledzie do namiotów czy motyki, a teraz robi takie całkiem ładne rzeczy.

No ale nie może być za dobrze. Może Gutek pod względem technologicznym podniósł się kilka poziomów wyżej, ale jeśli chodzi o ewidentną rzemieślniczą uczciwość i terminowość, nadal jest fatalnie. Nie bez powodu pisałem u góry o tym dobrze-tanio-szybko. Gutek jest dobry, w sumie całkiem tani, ale stanowczo nie szybki. Ma też problemy z uczciwym przyznaniem się, do tego, że nie wysłał paczki, nie zrobił, nie miał czasu etc. Tak jak w Polskim RR Golub-Dobrzyń przyjął się za stolicę swetrugi, tak Gutek to 'stolica' kilkumiesięcznych obsuw w terminie dostarczenia. Nóż miał do mnie dotrzeć w połowie sierpnia, dotarł w połowie października - dwa miesiące to w sumie niewiele, skomentują niektórzy ;).

No ale wróćmy jeszcze do noża - tak jak pisałem, technicznie jest tip-top. Jest trochę problemów z wiernością zabytkowi - brakuje strudzin po bokach głowni (w oryginale są dwie), kształt głowni jest inny - powinien być z prostym grzbietem, a jest drop point (aczkolwiek i takie głownie są w zabytkach, więc nie jest to błąd krytyczny), proporcje rękojeści nie są idealnie zachowane (rękojeść jest za drobna względem ostrza). Zasadniczo nic z tych rzeczy nie jest poważnym błędem (tj. dla mnie nie jest, bo wszystkie te cechy występują w tych czy innych nożach o tym samym datowaniu, w samym Londynie znaleziono ich kilkaset sztuk), a ja nie nastawiałem się na kopię 1:1. 

Tak więc - nóż stanowczo nie przyszedł szybko ;) ale za to otrzymałem na prawdę dobre reko przy jednocześnie dobrej cenie. Stanowczo mogę polecić Adama każdemu, kto ma trochę czasu na poczekanie (plus drugie tyle na obsuwę) i odpowiednią rezerwę zaufania do rzemieślnika o którym opinie są różne (chociaż fakt faktem, nie słyszałem o nikim, kto by finalnie od niego paczki nie dostał.

Teraz pozostało jeszcze tylko wykonać do noża pochewkę. Ta najpewniej oparta będzie także na wzorach z Londynu, może z jakimiś elementarnymi zdobieniami (po uszyciu kaletki - jakkolwiek by nie wyszła - jakoś coraz mniej obawiam się o prace ze skórą).

Na zdjęciach widać jeszcze D-kształtną sprzączkę do pasa (ta większa), oraz krzesiwo, także z żelaza dymarkowego - oba także wykonane przez autora noża. Mniejsza sprzączka wykonana została z żelaza pudlarskiego (tzw. stare żelazo, ~XIX wieczne żelazo bardzo podobne strukturalnie do surowca z dymarki) przez Iakzę Całość na tle drewnianego talerza ze Szczecina, autorstwa Roberta Wenty. O tych rzeczach przy innej okazji, lub po ich umocowaniu w odpowiednim miejscu (tj. np. na pasku lub w kaletce).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz