Niedawno w reko-social-mediach pojawiło się wezwanie do sztukowania przy szyciu ubrań (i słusznie). Wielkie brawo tutaj dla Kasi, że zwróciła na to uwagę, bo takie detale właśnie istotnie podnoszą nasz poziom, jako rekonstruktorów. A wiecie, co jeszcze jest bardzo historycznym detalem? Naprawianie ubrań.
Nie powinno być wielkim zaskoczeniem, że nasze ubrania psują się i zużywają. Nawet przy weekendowym użytkowaniu coś się w końcu przetrze etc. więc trzeba zabrać się za naprawę. Doskonale obrazuje to miniatura, której po prawej pokazano fragment. To ślepy zebrak z Smithfield Decretals (British Library Royal 10 E IV, fol. 110r), datowane na ok. 1340 lub IV ćw. XIII - I ćw. XIV wieku. Tak mocno połatane tuniki znamy nawet z zabytków (patrz: Tunika z Bernuthfeld), ale w naszym wypadku mamy do czynienia z dużo bardziej subtelnymi naprawami.
Chyba całe podsumowanie dlaczego to bardzo historyczne i dlaczego trzeba tak robić znajdziemy tutaj:
Tymczasem moje ostatnie (i nie tylko) naprawy:
Tunika, którą Leon podarł w Owidzu
Nogawice, które po prostu się przetarły - łatane na górze,
cerowane na podeszwie (żeby było płasko).
Płaszcz w którym mole wyżarły dziurę. Fragment,
który był najmocniej pogryziony został wycięty
i w to miejsce wszyłem nowy fragment wełny,
na szczęście miałem w zapasie tę wełnę.
Ten kabat wiele przeszedł... w zasadzie już materiał, z jakiego
go uszyłem był II gatunku z drobnymi dziurkami - stąd łatki.
Potem kilka rozdarć, które zaszyłem i potem nieszczęsne
mole, po których dziury zacerowałem włóczką
w pasującym kolorze.
Moja ukochana bockstenka, którą pożarły oczywiście mole.
Pocerowana w kilku miejscach szarą wełną... cóż, nie miałem
brązowej - nie zawsze wszystko musi pasować.
I chyba wystarczy przykładów. Pochwalcie się swoimi łatami w social mediach i pokażcie znajomym tę notkę, żeby wiedzieli co zrobić z dziurą w swoim ulubionym ciuchu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz