sobota, 23 maja 2015

Włochata czapa na niepogodę.

Norymberska Księga Domowa
(II poł. XV wieku)
Hans Sebald Beham
(I poł. XVI wieku)
Od jakiegoś czasu chodziła za mną ochotą na wykonanie lub zamówienie "włochatej czapy" jaką często widać na ikonografii z XIV...XVI wieku. Są to zasadniczo filcowe czapki, z dodaną okrywą włosową z wełny.


Spotkałem się w sieci i literaturze [1, 2] z dwoma interpretacjami techniki wykonywania tego rodzaju kapeluszy. Jedną z nich jest drapanie kapelusza filcowego, tak aby wytworzyć okrywę włosową (jak w tkaninach na przykład suknie wełnianym), a drugą z nich jest wplatanie wiązek przędzy wełnianej w gotowy wyrób filcowy. Skupiłem się na tej drugiej technice gdyż nie mam możliwości filcowania (nie mam jak i nie umiem) wełny, a nawtykać wełny umiem. 


Zachowało się kilka fragmentów tego rodzaju filców, tj, z nawtykaną przędzą. Na szybko można znaleźć dwa przykłady: z Kopenhagi [1] i z Gdańska [2].

Czapka z Kopenhagi, datowana na XVI/XVII wiek [1]

Fragment filcu z okrywą włosową z Gdańska 
W tym drugim przypadku nawet udało się autorce zrekonstruować technikę wplatania przędzy. jak napisano, wplatana była (szczególnie w przypadku długiej okrywy) w gotowy wyrób filcowy. Schemat przewlekania włókien zaprezentowano na poniższym rysunku (za [2]).

Do wykonania mojej czapki użyłem gotowego kaplina filcowego w kolorze naturalnej bieli (który odzyskałem z jakiegoś bawarskiego kapelusika z second-handu) i beżowej wełny, która zalegała w składziku. Jako że lubię chwalić się obrazkami z powstawania przedmiotów, to tak wygląda on teraz:


Póki co staram się pokryć równomiernie kaplin włóczką, tak aby ustalić sobie jej grubość. Następnie, poczynając od ronda, wypełniam coraz ciaśniej przestrzenie pęczkami nitek - jeden obok drugiego.  Chodzi o to, aby rozłożyć ograniczoną (niestety) ilość wełny dosyć równomiernie. Następnie, jak już okrywa będzie gotowa, całość pewnie skończy w ciepłej wodzie, aby nitki się trochę sfilcowały w mniej puchatą, a bardziej zbitą okrywę, która po delikatnym wyszczotkowaniu i przystrzyżeniu będzie gotowa. Na tym etapie możliwe jest też zafarbowanie całości na jakiś kolor. Finalnie pozostaje wszycie potnika i ew. podszycie spodniej strony ronda jakimś materiałem, który zamaskuję konstrukcję czapki (nie widziałem czegoś takiego w tych czapkach, ale widziałem sporo innych, które miały potnik i podszewkę pod np. rondem).

[1] I. Turnau, "Hand-felting in Europe and Asia : from the Middle Ages to the 20th century"
[2] M. Grupa, "Wełniane tekstylia pospólstwa i plebsu gdańskiego (XIV-XVII w.) i ich konserwacja"

A w dalszej perspektywie - sajan :). Jest już materiał, teraz tylko zagłębiam się w "Hofkleiderbuch der Herzogs Wilhelm IV und Albrecht V" i rozpoznaję niuanse kroju. Póki co szukam też dwukolorowych (baskina jednego koloru i tułów innego) lub z kolorowymi rękawami. Niebawem powinienem już zacząć go kroić i zszywać (jak tylko zdecyduje się na to jaką podszewkę wszyć), więc będzie czym się chwalić.

1 komentarz:

  1. Ciekawe. Lubie nosić wełniane czapki zimą, ale nigdy nie zastanawiałem się nad historia tego elementu garderoby, który towarzyszy nam od zawsze.

    OdpowiedzUsuń