Nie starałem się w stu procentach odwzorować wzoru haftu, a jedynie ogólny jego zamysł. Dodatkowo, chyba, nie zrekonstruowałem w pełni poprawnie ściegu tego haftu. Nie zmienia to jednak kwestii, że kaptur ten jako taki miał być pewnego rodzaju eksperymentem, mającym na celu w ogóle przetestowanie skórzanego kaptura. I testy takie najpewniej odbędą się jeszcze tej jesieni - w październiku wybieram się do Owidza, a pogoda może być różna... zanim jednak tam trafimy, kaptur chciałbym nasączyć lanoliną.
Eksperyment już na tym etapie nie uznaję za w 100% udany. Głównym problemem jest tutaj wykorzystany materiał - skóra, z której uszyto kaptur, okazała się chyba zbyt delikatna, jak na szycie w niej grubszą wełną, co spowodowało, że po prostu pękła. Rozerwany fragment wymieniłem i załatałem, a następnie przykryłem haftem, dzięki czemu z daleka nie jest widoczny. Przy szyciu kolejnego skórzanego kaptura zastosowałbym (zastosuję?) stanowczo grubszą skórę.
Póki co, kilka zdjęć przed ostatnią konserwacją
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz