Wreszcie udało mi się zebrać do napisania notki o skończonym jakieś dwa tygodnie temu kabacie. Uszycie go zajęło mi efektywnie około trzech miesięcy (od połowy października do połowy stycznia), ale było warto - kabat to coś, co zawsze chciałem mieć, a nigdy nie miałem. Lwią część czasu - około miesiąca - pochłonęło obszywanie dziurek na guziki, jakoś nie mogłem się za to porządnie zabrać.
Na kabacie, na zdjęciu po prawe płaszcz z połowy koła, wzorowany na tym z Bocksten, ale w zupełnie inny sposób sztukowany.
Gwoli przypomnienia:
Kabat ten wzorowany jest na zabytku z Herjolfsnes (numer 41, nr. inw. D10583), ale zmodyfikowany tak, aby był całkowicie rozpinany z przodu. Kabat uszyty jest z samodzielnie folowanej wełny w kolorze wielbłądzim; nie ma podszewki (jedynie stójka usztywniona jest jedną warstwą lnu w środku:
Strój nie jest odcinany w pasie jak typowy kabat, ale posiada tam ozdobne przeszycie, jak H41 miał w/g Nörlunda. Dodatkowo boczne kliny są tak ukształtowane, że sam strój najmocniej rozszerza się od pasa w dół, nadając typowy dla kabatu wygląd.
Tak kabat prezentuje się na samej koszuli:
Tak prezentuje się natomiast zarzucony na tunikę, wzorowaną na zabytku z Bocksten:
Tak jak mówiłem uszyłem jeszcze płaszcz luźno wzorowany na tym z Bocksten. Jest to typowy płaszcz z półkola, sztukowany na bokach, ponieważ szyłem go z koca wełnianego o wymiarach około 200 cm x 200 cm. Tak jak zabytek, jest on na stałe zaszyty na ramieniu z jakby "zaszewką" po przeciwnej stronie, co sprawia, że o wiele lepiej układa się na ramieniu. Nie zdawałem sobie sprawy po co to, więc pierwotnie tego nie zrobiłem - dopiero po ubraniu takiego płaszcza okazało się, że takie podcięcie sprawia, że płaszcz idealnie leży na ramieniu. Płaszcz w rzeczywistości nie jest aż tak jasny, jak na zdjęciach, ale wygląda już dosyć bogato #swag.
Nadal do kompletu brakuje mi butów, ale na szczęście już zostały wybrane i zamówione (w sumie dwie pary - jedne dla tej postaci, a drugie dla Kipczaka).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz